Obudziły mnie promienie słoneczne, spojrzałam na zegarek,
który wskazywał godzinę 9:15. Dzisiaj niedziela, jak zwykle nie mam żadnych
planów. Wczorajszy dzień spędziłam sama, nic nowego. Przynajmniej posprzątałam
mieszkanie. Pościeliłam moje łóżko i usłyszałam wibracje komórki.
-Słucham?
-Cześć Lateysha! Może masz ochotę wyjść gdzieś na obiad i do
kina? –usłyszałam głos mojej starej koleżanki. Zdziwiłam się, ponieważ dawno z
nią nie rozmawiałam.
-O hej Alice. Pewnie!
-To przyjadę po ciebie o 16. –rozłączyła się, a ja poszłam
się ogarnąć i ubrać.
-Nareszcie w domu… -powiedziałam do siebie gdy wróciłam.
Ciszę się, że Alice nadal o mnie pamięta, nie rozmawiałyśmy odkąd moi rodzice
mieli wypadek. Przynajmniej nie musiałam siedzieć sama w domu. Była godzina 20,
więc miałam jeszcze trochę czasu, aby coś porobić, więc chwyciłam laptopa,
który leżał obok na szafce. Usiadłam po turecku i włączyłam sprzęt. Zobaczyłam
na najnowsze wiadomości i przypomniałam sobie, że Alice mówiła o pożarze, który
przypadkowo wywołała w swoim mieszkaniu. Zawsze była dość szalona, ale miała
też szczęście, więc nigdy na tym nie ucierpiała. Był o tym artykuł, ale to
wszystko już wiedziałam, bo opowiadała mi wcześniej. Pomyślałam, że może ktoś
napisał wcześniej o wybuchu, którego tak jakby byłam świadkiem, a
prawie ofiarą. Cofnęłam się o dwie strony i znalazłam. Niestety nie było tam
żadnych konkretnych wiadomości. Tylko, że policja szuka sprawców, którzy
prawdopodobnie są doświadczeni w tym co robią i nie będzie łatwo ich znaleźć.
Ku zaskoczeniu i także ucieszeniu policji nie było żadnych ofiar. Na miejscu
był tylko jeden świadek, który powiedział, że nie widział nic podejrzanego
oprócz mężczyzny biegnącego przez park tuż po wybuchu. To pewnie był ten, który
mnie uratował. Nadal nie mam pewności czy to Harry, ale tak mi się wydaje.
Nic nie rozumiem. Po co ktoś chciał wysadzić park? Co im to
dało? Jest jeszcze możliwość, że to ja miałam być ofiarą, ale niby dlaczego… To
nie ma sensu. I przede wszystkim dlaczego ON tam był. Nie zastanawiając się
zamknęłam laptopa, wzięłam torebkę z krzesła i założyłam na siebie kurtkę. Zamknęłam
za sobą drzwi i niezdarnie je zakluczyłam. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę
bloku Harrego. Było już późno, ale teraz nie obchodziło mnie to, że to
niebezpieczna ulica, byłam zbyt ciekawa i musiałam się dowiedzieć prawdy.
Nerwowo zapukałam w drzwi, ale nikt się nie odezwał.
Powtórzyłam tą czynność drugi raz, ale mocniej. Po chwili usłyszałam kroki i
odkluczanie zamka. Za drzwiami stał Harry z rozczochranymi włosami i w samych
dresach. Normalnie to nie odezwałabym się słowem, bo byłabym za bardzo
zafascynowana widokiem, ale teraz chodziło mi tylko o jedno, żeby jak
najszybciej dowiedzieć się prawdy. W tej samej chwili gdy go zobaczyłam
przypomniałam sobie o tym co zrobił ostatnio. Pocałował mnie po raz drugi i
odszedł. Mógł być teraz serio zły. Teraz nie wiedziałam co zrobić. Stałam tam nerwowa
i patrzyłam się na niego. Nic innego nie przyszło mi do głowy, więc po prostu
zarzuciłam dłonie na jego kark i musnęłam jego usta. Gdy oderwał swoje wargi od
moich spojrzał mi prosto w oczy i przez chwilę na jego ustach pojawił się
uśmiech.
-Co ty tu robisz o tej godzinie? –powiedział nagle nerwowo,
ale szeptem. Chyba nie chciał obudzić sąsiadów. Wciągnął mnie do środka i
zatrzasnął drzwi.
-Możesz mi powiedzieć czemu wychodzisz z domu o tej porze i
idziesz na jedną z najbardziej niebezpiecznych ulic tego miasta? –spojrzał na
mnie ze złością w oczach.
-Prz-Przepraszam, ale to nie jest teraz ważne. –zająkałam
się i zaczęłam mówić dalej. –Mam ważną sprawę.
-Co jest takie ważne żeby ryzykować życie? –splunął w moją
stronę i ruszył do salonu. Poszłam niepewnie za nim.
-Nie przesadzaj, przecież nic mi się nie stało.
–powiedziałam chcąc zakończyć ten temat i przejść do tego o czym chcę z nim
porozmawiać.
-Ale mogło! Niebezpieczeństwo jest na każdym kroku. –odezwał
się prawie jak jakiś superbohater.
-No dobra! Ale czy możesz mnie wreszcie wysłuchać!?
–zdenerwowana krzyknęłam.
-Tak, ale ciszej, bo Maggie już śpi. –powiedział spokojniej
i usiadł na kanapie, zrobiłam to samo.
-Więc… -zaczęłam nagle tracąc pewność siebie. –Słyszałeś
może o tym wybuchu, który był niedawno. –powiedziałam i spojrzałam na niego
obserwując jego reakcje. Jego mięśnie nagle się napięły, a twarz spoważniała.
-Tak. –odpowiedział szybko. Myślałam, że powie coś więcej.
Teraz nie miałam już pojęcia o co zapytać żeby nie zrobić z siebie idiotki.
-Byłeś tam? –spytałam przyglądając się uważnie jego
zamyślonej twarzy. Nagle obrócił się w moją stronę i patrzył na mnie nic nie
odpowiadając. –Harry? –powiedziałam w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Byłem. –odpowiedział krótko znowu się obracając.
-Mhm. –chyba niedługo się wszystko wyjaśni tylko szkoda, że
sam nie chce powiedzieć mi prawdy. –Powiesz coś? –zapytałam licząc na
wyjaśnienie z jego strony. Spojrzał się na mnie.
-Tak, byłem tam. Tak, to ja byłem tym, który uratował cię przed
śmiercią. To chciałaś wiedzieć? No to proszę. Jeszcze coś? –zamurowana jego
nagłą odpowiedzią patrzyłam tylko w jego stronę nie wiedząc co teraz zrobić.
Harry wstał i poszedł do kuchni, która znajdowała się naprzeciwko. Ruszyłam za
nim mając nadzieję, że nie był na mnie zły i liczyłam, że dowiem się jeszcze
więcej. On wyciągnął z lodówki wodę i napił się po czym spojrzał na mnie.
-Chcesz coś do picia? –spytał.
-Nie. –powiedziałam szybko i nadal mu się przyglądałam.
-Chcesz wiedzieć więcej, tak? –podszedł bliżej mnie i teraz
staliśmy obok siebie oparci o kuchenny blat.
-Tak, możesz mi to wyjaśnić? –spojrzałam na niego, a on
ponownie się zamyślił.
-Nie musisz się martwić. Ty byłaś tam tylko przypadkiem.
–spojrzał na mnie, ale powaga z jego twarzy nadal nie znikała.
-To co ty tam robiłeś? –zapytałam nerwowo.
-Wiedziałem, że będzie wybuch, dlatego tam byłem, ale
schowany. Nie mogę ci powiedzieć dlaczego. Nie mogę ci wszystkiego wyjaśnić.
Chciałbym, bo powinnaś wiedzieć skoro brałaś w tym udział, ale niestety
naprawdę NIE MOGĘ. -spojrzał tym razem w podłogę.
-Ale czemu? –chciałam znać prawdę za wszelką cenę, nie ważne
jak bardzo byłaby straszna.
-Tu chodzi o moją przeszłość. Nie była normalna, łatwa. Była
niebezpieczna i nie lubię o niej opowiadać. –odpowiedział, było słychać
zdenerwowanie w jego głosie.
-A czy Maggie ma coś z tym wspólnego? –znów spytałam bojąc
się jego odpowiedzi i reakcji.
-Tak. –spojrzał mi w oczy i nagle objął mnie w talii.
–Obiecuję, że kiedyś wszystko ci wyjaśnię. –wtuliłam się w niego mocnej. Nie
chciałam żeby ta chwila się skończyła. Tak było mi dobrze. Będąc w jego
ramionach uspokajałam się i czułam się bezpieczna, chociaż teraz wiedziałam się
jaka była jego przeszłość i już rozumiem o co mu chodzi gdy martwi się o Magg i
o mnie. Teraz jego słowa „niebezpieczeństwo na każdym kroku” mają sens.
-To może ja już pójdę. –wyrwałam się z długiego uścisku.
-Nie możesz wracać sama o tej godzinie. Odprowadzę cię.
–wszedł do swojego pokoju, a po 5 minutach wyszedł już ubrany.
-Zostawisz małą samą? –spytałam zdziwiona.
-Zakluczę drzwi. –odpowiedział i wyszliśmy. Przekluczył dwa
zamki i ruszyliśmy. Szliśmy obok siebie w ciszy. Gdy mijaliśmy tych wszystkich
nieprzyjemnych kolesi, patrzyłam na ich miny i zwróciłam uwagę jak nagle
ucichli gdy zobaczyli Harrego. Tak jakby się go BALI.
Cisza stawała się niezręczna, więc postanowiłam zadać mu
kolejne pytanie.
-Dlaczego Maggie mówi do ciebie po imieniu? –nie odpowiadał.
–Prze-przepraszam, ja… nie powinnam o to pytać. –dodałam szybko jąkając się.
-Hm, nic się nie stało. Długa historia. Teraz nie jest
odpowiedni moment żebym ci to opowiadał. –powiedział i uśmiechnął się lekko w
moją stronę. Znów szliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się pod moim blokiem. Harry
spojrzał na mnie.
-Ejj, a czy to, że Magg trafiła do przedszkola, w którym
pracuję osoba, którą dzień wcześniej uratowałeś przed zgniciem to przypadek?
–patrzyłam się mu prosto w oczy z oczekiwaniem na odpowiedź, ale on chwycił
mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Gdy poczułam na sobie jego dotyk momentalnie
wszystkie moje mięśnie się napięły i poczułam jak od środka oblewa mnie fala
gorąca. Zbliżył usta do mojego ucha.
-Pamiętasz co ci mówiłem? Wiem więcej niż ci się wydaję. -
szepnął najseksowniejszym głosem jaki kiedykolwiek słyszałam. –No i bardzo
podobało mi się dzisiaj nasze powitanie. Mogłabyś tak robić częściej. Pocałował
mnie w policzek i odszedł. To niesamowite jak on na mnie działa…
PERSPEKTYWA HARREGO
Było już po północy, więc ulice były prawie puste. Szedłem
szybko żeby jak najprędzej wrócić do Maggie, która została sama w domu. Tylko
jedno skrzyżowanie dzieliło mnie od dojścia do mojej ulicy, ale nagle poczułem
jak ktoś chwycił mnie za ramię.
-O Harry, widzę nową laskę sobie znalazłeś. Dobra dupa. Ah,
no tak, zapomniałem, że ty zawsze tylko takie ratowałeś. –usłyszałem znajomy
głos, który od razu doprowadził mnie do złości. Odwróciłem się i zobaczyłem go.
-Czego chcesz!? –splunąłem przez zaciśniętą szczękę w jego
stronę.
-Nie tak ostro. Kupę lat jak się nie widzieliśmy… -przerwałem
mu chcąc jak najszybciej wrócić do Magg, nie wiedziałem co on znów kombinował.
-Odpierdol się od mojego życia i zostaw mnie w spokoju. -myślałem, że już nigdy
go nie spotkam, ale jak widać myliłem się.
-Spokojnie stary. –poklepał mnie po plecach. –Nie będę ci
przeszkadzał. Zajmij się lepiej swoją dziewczyną i… tym twoim bachorem. Nigdy nie wiadomo
co się może wydarzyć. –uśmiechnął się chamsko w moją stronę i odszedł. Nie
pozwolę mu zniszczyć mojego życia drugi raz. Teraz zacząłem biec. Chciałem już
znaleźć się przy Magg i sprawdzić czy jest bezpieczna. Nie powinienem był
zostawiać jej samej, ale Lateysha również nie mogła wracać sama o tej porze. Dotarłem
do bloku i szybko wszedłem po schodach. Odkluczyłem nerwowo drzwi i pobiegłem
do pokoju małej. Wszystko wyglądało w porządku. Ona smacznie spała, ale nagle
spostrzegłem karteczkę, która leżała na półce obok jej łóżka. Spojrzałem na nią
i poczułem jak robi mi się gorąco ze złości. „Dawno jej nie widziałem, jest
jeszcze bardziej słodka niż była. ;) Co się z tobą dzieje Harry? Pamiętaj, aby zamykać okna. xx” Zgniotłem karteczkę i rzuciłem ją za siebie siadając na łóżku.
Pocałowałem Maggie w policzek po czym oparłem łokcie o uda i chwyciłem się za
głowę. Byłem tak nerwowy, że nie wiedziałem co zrobić. Szybko poszedłem do
salonu i wyciągnąłem z kieszeni komórkę.
-Halo? –usłyszałem zaspany głos Lateyshy.
-Hej. Sprawdzałem tylko czy jesteś bezpieczna. Dobrej nocy.
-Okej? Tobie również. –zakończyłem połączenie i rzuciłem się na
łóżko. Nie mogę pozwolić, aby wszyscy Ci ludzie zniszczyli moje życie po raz drugi. Relacja z Lateyshą wydają się idealne, ale tak na prawdę wciąż nie rozumiem, jak mogłem dać się ponieść emocją i zachowywać się normalnie. Nasz pocałunek był dla niej błędem. Dlaczego zrobiła to po raz trzeci? Z całej tej niewiadomej wkurzony ponownie wybrałem jej numer.
-Cześć, to znowu ja. Musimy porozmawiać...
***
-Cześć, to znowu ja. Musimy porozmawiać...
***
10 komentarzy = Next
TT WIKK = @MeowWikk
TT ADD = @Im_Adaa
Ask Wikk : www.ask.fm/notoWikk
Jedzie ktoś na THIS IS US? : )
DZIĘKI WIELKIE za 1000 wyświetleń i 16 obs. <3
DZIĘKI WIELKIE za 1000 wyświetleń i 16 obs. <3