Wstałam rano i poszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Za
pół godziny powinnam być w pracy. Wydarzenia z wczorajszego wieczoru cały czas
siedziały mi w głowie. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego wysadzili park? Dlaczego ten mężczyzna
mi pomógł? Kim był zielonooki? Co miał z tym wszystkim wspólnego? Te
pytania nie dawały mi spokoju. Może w pracy o wszystkim zapomnę. Wyszłam z domu
i pojechałam autobusem do przedszkola. Uwielbiałam pracę z dziećmi. To
sprawiało mi wielką przyjemność.
-Witaj Lateysha. Jak zawsze punktualnie. –powiedziała z
uśmiechem dyrektorka placówki.
-Staram się. –odpowiedziałam zarumieniona.
-Dzisiaj dojdzie do nas jeszcze jedna dziewczynka. Zajmiesz
się nią, dobrze? Musi się tu zadomowić i poznać rówieśników.
-Oczywiście pani dyrektor. –kobieta z uśmiechem odeszła do
swojego biura, a ja czekałam w korytarzu na nową dziewczynkę. Dzieci, które
przychodziły witały się ze mną mocno mnie ściskając. To miłe, że byłam przez
nie lubiana.
-Cześć. Jestem Maggie i mam 5 lat. Harry kazał mi tu przyjść
–powiedziała słodka dziewczynka w różowym płaszczyku sprowadzając mnie na
ziemię i podeszła żeby mnie przytulić. Tak
jak większość dzieciaków jeszcze sepleniła raz po raz.
-Witaj kochanie. Mam nadzieję, że ci się tu spodoba.
–uśmiechnęłam się i zaczęłam ściągać jej płaszczyk. Pokazałam jej szafkę, która
od dziś należy do niej i zaprowadziłam ją do Sali, gdzie bawiła się reszta
dzieci. Po raz kolejny mnie przytuliła i pobiegła do półki z lalkami. Zaraz
potem mnie zawołała.
-O co chodzi? –spytałam z uśmiechem.
-Pobaw się ze mną. –powiedziała i przytuliła mnie.
-Maggie, popatrz ile tu dziewczynek w twoim wieku. Na pewno
któraś będzie chciała się z tobą pobawić.
-Ale ja nie chcę z nimi, ja chcę z tobą. –uśmiechnęła się i
podała mi lalkę.
Cały czas musiałam zajmować się Maggie. Nie chciała
nawiązywać żadnych kontaktów z rówieśnikami. Zachowywała się jakby bała się, że
ją zostawię. Muszę koniecznie porozmawiać z jej rodzicami. Coś tu jest nie tak.
Zastanawia mnie również zdanie, które wypowiedziała zaraz po przyjściu tutaj „Miałam przyjść tu, bo Harry powiedział, że
od dzisiaj chyba ty się mną zaopiekujesz, prawda?”. Kim mógł być Harry…
-Lateysha! –usłyszałam wołanie pani dyrektor.
-Słucham?
-Czy wszystkie dzieci zostały już odebrane?
-Nie, Maggie nadal tu jest. Siedzi w łazience.
–odpowiedziałam spokojnie.
-Więc nie masz wyjścia, musisz tu z nią zostać i poczekać aż
ktoś ją odbierze. –powiedziała i szybkim krokiem wyszła z budynku. Schowałam
głowę w ręce, byłam już trochę zmęczona, potrzebowałam odpoczynku, a jeszcze
musiałam zostać dłużej w pracy. Nagle poczułam lekkie szturchnięcie w ramię.
-Pobawimy się jeszcze? –zapytała ze słodkim uśmieszkiem.
-Chętnie Meg, ale mam pytanie. Czy wiesz może kto po ciebie
przyjdzie?
-Harry obiecał, że jak załatwi wszystkie sprawy to odbierze
mnie i pójdziemy na lody. –odpowiedziała i pociągnęła mnie za rękę w stronę
zabawek.
-A możesz mi powiedzieć kto to Harry? –przykucnęłam przy
niej i z uśmiechem czekałam na odpowiedź.
-Harry to…
-Maggie! Już jestem! –zza drzwi usłyszałyśmy męski głos.
-Jeeeesteś! –krzyknęła i podbiegła w stronę mężczyzny mocno
go ściskając. On odwzajemniając uścisk uśmiechnął się w moją stronę.
-Przepraszam, że tak długo, miałem parę spraw do
załatwienia. –podszedł bliżej.
-Nic się nie stało. Maggi to bardzo fajna dziewczyna i
dobrze się dogadujemy. –uśmiechnęłam się najpierw w stronę chłopaka, a
następnie dziewczynki. Widząc go dostałam małego ataku serca. Z bliska był
jeszcze przystojniejszy. O mamo, wcale, a wcale się nie denerwuje. Zaschło mi w
gardle i szybko odchrząknęłam splatając swoje drżące dłonie. Uśmiech na jego
twarzy znacznie się powiększył i teraz widziałam jego idealnie białe zęby.
Przyłapał mnie na przyglądaniu się i od razu mentalnie palnęłam się w głowę w
swoich myślach. Głupia, głupia, głupia…
-Cieszę się. Do zobaczenia jutro. –powiedział i wziął małą
na ręce, po chwili zniknęli za drzwiami. Niestety nie zdążyłam dowiedzieć się
kim jest dla niej HARRY. Jeśli byłby jej ojcem
to czemu mówiłaby do niego po imieniu… Dziwna sprawa. Przynajmniej wiem, że
jest cholernie seksowny i o mało nie doprowadził mnie do zawału. Zakluczyłam nieporadnie
przedszkole, bo ręce nadal niemiłosiernie drżały i poszłam w stronę domu.
Z kubkiem kakao usiadłam na kanapie. Gdyby nie wczoraj,
pewnie siedziałabym już w parku. Chciałabym znaleźć tego mężczyznę, który mnie
uratował, ale nawet nie mam jak… Pamiętam tylko jego spokojny i miękki głos
oraz zielone tęczówki. STOP. Nie wiem
dlaczego, ale w tej chwili wyobraziłam sobie tajemniczego Harrego. Dlaczego?
Jego głos… Oczy… Mam prawie stuprocentową pewność, że to on. Nie wierzę, aby jego
tęczówki nie były tymi, którymi widziałam wczoraj. Jeszcze nie wiem, jak to od
niego wyciągnę, ale zrobię wszystko żeby się dowiedzieć.
-Lateysha! -usłyszałam pisk dziewczynki, która okazała się
Maggie. Uśmiechnęłam się na jej widok i zachichotałam z tego, jak wymówiła moje
imię „Latisa”. To takie słodkie, gdy małe dzieci seplenią. Mała stała z zarumienionymi
policzkami od chłodu i pomachała w moją stronę. Spojrzałam za nią, na główny
dziedziniec placówki. Nie dostrzegłam tam nikogo, z kim mogłaby przyjść.
Przykucnęłam przy niej.
-Cześć kochanie, a mogłabyś mi powiedzieć, kto Cię
przyprowadził dziś do przedszkola? -spytałam uprzejmie i z troską, jak zawsze
przy rozmowie z maluchami. Zrobiła dzióbek rozmyślając, czy może to zrobić.
-Przyszłam sama. -stwierdziła dumnie, a na jej buzi znów
wkradł się uśmiech. Jednak mi nie było do śmiechu. Nie do pomyślenia jest to,
aby pięcioletnie dziecko chodziło samo do przedszkola.
-Yhym…no dobrze. To idź pobaw się z innymi, a ja pójdę
załatwić kilka spraw, ok? -popchnęłam ją zachęcająco do Sali, ale ona się
zatrzymała widząc inne dzieci, chyba ma problem
z nieufnością. Odkąd tu pracuję często widzę, jak dzieci borykając się z
nieśmiałością w stosunku do rówieśników, ale w końcu musi się przyzwyczaić. Nogi zaczęły mnie strasznie boleć od ciągłego
kucania, ale nie dawałam za wygraną.- Nie bój się, wszyscy Cię tu polubią i się
z Tobą pobawią, no dalej.- posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Magg wydaje się
taką śmiałą dziewczynką, ale jak się okazuje tylko w kierunku dorosłych.
-Ale przyjdziesz? -przystanęłam na jej pełny nadziei głos i
stanowczo pokiwałam głową na tak, a ona
się rozpromieniła i pobiegła do reszty dzieci. Znałam swoje zamiary i przed
pójściem tam zahaczyłam o kuchnię robiąc dwie filiżanki zielonej herbaty.
Zapukałam cicho w mahoniowe drzwi dyrektorki placówki.
Uprzejmy głos dał mi znak zgody na wejście i od razu je pchnęłam, starając się
nie rozlać herbaty.
-Dzień dobry, pani dyrektor. -uśmiechnęłam się stawiając
przy okazji tacę na potężnym biurku. Podziękowała mi za napój i założyła na nos
okulary wtapiając swoją drobną posturę w dość dużych rozmiarów fotel.
-Witaj Lateysha, co Cię tu sprowadza? Nie masz teraz
zmiany? -upiła łyk herbaty. Uwielbiałam atmosferę w jej biurze. Wszystko wydawało
się takie stare, ale z wdziękiem i przede wszystkim panował tu spokój oraz
harmonia. Każdy detal wczuwał się w klasyczny wystrój, powodując przytulne
uczucie, jak w domu u mojej nieżyjącej już babci.
Odrzuciłam wszystkie myśli i postanowiłam od razu przystąpić
do działania.
-Nie, nie. Aktualnie Tessa zajmuję się dzieciakami.
Przyszłam do pani z pewną dość istotną sprawą. -powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A więc słucham. -uśmiechnęła się promiennie karząc mi
usiąść na jednym z oliwkowych foteli.
-Wczoraj, gdy do mojej grupy dołączyła Maggie pod koniec
dnia musiałam zostać dłużej, bo czekaliśmy na jej… opiekuna, czego z resztą
jest pani świadoma. Oczywiście nie przeszkadzało mi to, bo od razu się
polubiłyśmy. Natomiast drugą, niepokojącą mnie sprawą jest fakt, że mała
przychodzi do przedszkola sama. -dyrektora zmarszczyła brwi.- Nie spodobało mi
się to, bo oczywiście nasi podopieczni są jeszcze za mali, aby przychodzili tu sami. Magg, jak na razie, ufa
mi najbardziej, bo jest tu od niedawna. Chciałabym prosić Panią- jeśli to
możliwe -o adres do jej domu. Chcę zbadać tą sprawę, jak na razie osobiście.
Może dam radę przemówić do rozumu jej opiekunowi bez większych interwencji. -oh, jak ja nienawidzę mówić tak formalnie. Dopiłam do końca moją herbatę i w
skupieniu czekałam na opinię Pani dyrektor. Oparła się o swój fotel i
westchnęła.
-No cóż, w naszym przedszkolu taki przypadek jeszcze nie
miał miejsca, ale rozumiem Twoje zmartwienie. My również chcemy, aby dzieci
czuły się bezpiecznie tutaj, jak i poza placówką. -mówiąc to, odwróciła się do
komody grzebiąc w pliku papierów.- Gdzieś to powinno być.- wymruczała pod
nosem. -O, tutaj. -podała mi kartkę z adresem i danymi.
-Harry Styles… -bąknęłam pod nosem zafascynowana.
-Co proszę?
-Nie, nic. -uśmiechnęłam się nerwowo i wstałam z fotela. -Dziękuje bardzo, postaram się zrobić wszystko, co możliwe, aby wyjaśnić sprawę.
Z uśmiechem opuściłam pokój i powróciłam na salę pomóc Tessie oraz pobawić się
z Maggie.
-Dlaczego nie zaczekamy na Harrego? -dopytywała się mała
tłumiąc głos w swoim grubym, puchowym szaliku. Wyszłyśmy z przedszkola o pół
godziny za wcześnie, a on z pewnością i tak
by się spóźnił.
-Ponieważ muszę omówić z nim parę spraw. -chwyciłam jej
rączkę i powędrowałyśmy w stronę podanego mi adresu. Kojarzyłam tą ulicę i z
tego co słyszałam z pewnością nie była dobrym otoczeniem dla małego dziecka.
Sama myśl o tym miejscu przyprawia mnie o dreszcze, a co dopiero pojawienie się
tam. Droga nie była długa, ale uważnie obserwowałam co mijamy. W okolicy
znajdowała się masa ,skrzyżowań i przystanków, czyli ciągły ruch, a z tym wiąże
się wiele wypadków. To nie tak, że jestem jakąś pesymistką, wiesz? Po prostu
myślę realnie i bez względu na to, jak inteligenta na swój wiek jest Maggie, to
myślę realnie obserwując to wszystko z boku. Jestem świadoma tego, co może się
zdarzyć przez zwykły przypadek. Nim się obejrzałam weszłyśmy do bloku.
Minęłyśmy kilka meneli. Jak można tu mieszkać? W Londynie znajdzie się milion
miejsc, w których z pewnością panują wiele lepsze warunki niż w tym miejscu. Od
razu zaatakowała mnie gęsia skóra i strach, natomiast mała po prostu szła obok,
z pewnością była przyzwyczajona do tego miejsca.
-To tu. -uśmiechnęła się, stając przed drzwiami z numerem
17,a przed tym zwinnie przebiegła po schodach. Odwzajemniłam uśmiech, tylko że
mój był trochę słaby. Szarpnęła klamkę, ale drzwi były zamknięte. Nacisnęłam na
dzwonek, do którego by nie dosięgnęła. Nie działał, świetnie. Zapukałam
energicznie i wsłuchiwałam się w głąb mieszkania czy ktoś zamierza otworzyć. Staliśmy
tak z dwie minuty i nic. Spojrzałam na nią, a ona tylko wzruszyła ramionami.
-Pewnie jest z Page. -stwierdziła przewracając oczami. Page?
Kto to może być? Tym razem zapukała Maggie swoją małą piąstką.
-Jezu już idę! -krzyknął ochrypły głos otwierając drzwi i
nagle cała klatka się rozjaśniła. Zdecydowanie był piękny, jak anioł, ale z
zachowaniem gorzej. -O Maggie już jesteś?- spojrzał z dużym zaskoczeniem na
nią, a potem przeniósł na mnie wzrok i jego zmarszczka pomiędzy brwiami się
zwiększyła.
-Dz-Dzień Dobry. -odchrząknęłam niezręcznie. Boże ogarnij
się dziewczyno. -Odprowadziłam Maggie, bo zaniepokoiło mnie, że pozwala Pan
dziecku chodzić samemu do przedszkola. -oznajmiłam wyniosłym tonem, ale szybko
schowałam poczerwieniałą twarz za włosami, zauważając jego ubiór- miał na sobie
tylko czarne bokserki, czemu tu jest tak gorąco? Powachlowałam się dłonią, aby
oznajmić, że moje rumieńce były od panującej duchoty, ale nawet ja tego nie
kupiłam. Mała przemknęła pod jego ramieniem wyczuwając konfrontacje. Też to
poczułam, widząc jak jego zdezorientowanie zmienia się na wściekłość.
-Dzień Dobry. -burknął skonsternowany.- to chyba moja sprawa
co robię z moim dzieckiem, nie sądzisz? -O, jak miło… już przeszliśmy na TY.
-Niestety nie, dopóki Maggie uczęszcza do naszej placówki i
również do mojej grupy mam prawo zapewnić jej bezpieczeństwo.
-Kochanie, kto to jest? -usłyszałam jakiś damski głos znad
jego nagiego ramienia. Z Pewnością to słynna Page. Zamknęłam usta w wąską linię, niepotrzebnie się
wtrącałam!
-Nikt ważny. -wymruczał w jej stronę. -Wracaj do łóżka. -rozkazał. Kobieta raczej się nie opierała, bo mruknęła w jego stronę, jak kot i
wróciła tanecznym krokiem- chyba- do sypialni. Jezu, co za patologia.
-Radziłbym Ci zająć się sobą i nie wpierdalać w czyjeś
życie, bo nie zawsze to może mieć szczęśliwe zakończenie. -jego głos lekko się
uniósł, a drzwi trzasnęły przed moim nosem, milutki. Wściekła ruszyłam szybkim
krokiem do wyjścia nie zwracając uwagi na tych menelów. Co ten palant sobie
wyobraża?! Myśli, że jak jest przystojny to może sobie od tak wszystkich
olewać? Mam dla niego miłą informację, czy tego chce, czy nie. Od jutra ten
cham się mnie tak łatwo nie pozbędzie.
***
Cześć, tu Wikk :) Więc mamy już pierwszy rozdział i niezmiernie się cieszę, że mamy już kilku czytelników -W tym stałych. Sorry za błędy, poprawiłam częściowo, a resztę edytuje Ada xD
Nasze Aski i TT:
http://ask.fm/Adaa24
http://ask.fm/notoWikk
@MeowWikk
@Im_adaa
Przy okazji wpadnijcie na mojego bloga :
www.purityandtimidity.blogspot.com < 3
Genialny <3 taki inny niż wszystkie ! :D
OdpowiedzUsuńAle Harry jest chamem, jak na pierwszy rzut oka :O
Szkoda mi małej :C
piszcie szybciutko następny, bo już nie mogę się doczekać :D
Wenki i pozdrawiam :*
livewhilewereyoungbk.blogspot.com
Hahaha ale się uśmiałam przy "Jezu, co za patologia." i zgadzam się z bohaterką w 100%. Ghh mam ochotę wydrapać oczy tej Page :o. Czy ja właśnie powiedziałam że jestem zazdrosna o Hazze? Cśś.. wy o niczym nie wiecie xD.
OdpowiedzUsuńWyczuwam że już nie długo będzie się kroił romansik pomiędzy Lateyshą a Harrym. Uwierzcie mi mam nosa do tych spraw, chyba :D <3
Buziaki kochane i życzę weny xx
Carrie
p.s.
Znowu z drugiego konta. Sorry, lenistwo xD
Świetny ♥ Trochę szkoda tej małej. A zrobiłyście tutaj Harrego na takiego jakby dupka ;d Dobrze, nie może być tak kolorowo. Jestem ciekawa co będzie dalej ^^ Pozdrawiam i wenki życzę ;*
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział ;p czekam na nexta ;) weny i buziole ;** i zapraszam też do siebie ;p
OdpowiedzUsuńzostałyście nominowane do Liebster Awards pytania u mnie
Usuńhttp://save-you-tonight-casis-story.blogspot.com/2013/08/liebster-awards.html
Uwielbiam wszystkie twoje opowiadanie, a to najbardziej!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 14 rozdział ;)
Już kocham to opowiadanie. Różni się od innych a to duży plus, bo przecież nikt nie chce ciągle czytać tego samo. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na nexta. <3
OdpowiedzUsuńjej!ten rozdzial jest znakomity!bardzo podoba mi sie wasz pomysl bo znacznie rózni sie od innych blogów
OdpowiedzUsuńza to was kocham!<3
nie ukrywam ze czekam na kolejny i zaluje ze nie zerklam tu wczesniej !
[Przepraszam za SPAM]
OdpowiedzUsuńProwadziła normalne życie zwykłej piętnastolatki mieszkającej w Polsce do póki nie zdecydowała się wziąć wszystko w swoje ręce i wreście spełniać swoje marzenia a zwłaszcza jedno – jej największe które tak bardzo pragnęła spełnić. Z tego powodu na wakacje zostawiła swoją rodzinę i wyjechała do Londynu w którym całe jej życie się zmieniło…
Blog jest o One Direction i jeśli zainteresowało cie to co napisałam na górze serdecznie zapraszam. Mam nadzieje że nie zawiodę twoich oczekiwań.
http://because-dreams-sometimes-come-true.blogspot.com/
Jezuuuuu ten blog jest świetny. Już miałam stad wychodzić, ale zerknęłam na komentarze i mnie zaciekawiły, więc postanowiłam przeczytać. Ciesze się, że rozdział jest długi ale widzę, że już dawno nic nie dodawałyście co troszkę mnie smuci bo strasznie jestem ciekawa co będzie dalej. Sceny z Harry, ♥ hahahha "Jezu co za patologia" uwielbiam was! Proszę, abyście dodały szybko następny rozdział.
UsuńPrzepraszam za spam ale nominowałam cię do Versatile Blogger. Więcej informacji http://because-dreams-sometimes-come-true.blogspot.com/
UsuńDodaj juz rozdział blagam nie moge tak dlugo czekać !
OdpowiedzUsuńKiedy napiszecie nowy rozdział? Już mi tu pisać bo jak nie to się zdenerwuje i sama sb dopisze resztę xD To jest tak swietny pomysł ! Nie możecie go zmarnować! Proszę dodajcie następny rozdział!
OdpowiedzUsuńHaha jeju dziekujemy <3 :o jutro dodamy nowy :D - Wikk :*
Usuń